Szczątki ludzkie i pruski szrapnel na trasie linii kolejowej Warszawa-Gdynia

Ratownicze badania archeologiczne w miejscowości Krośnice, gm. Stupsk, pow. mławski prowadzono w 2011 r. w związku z przebudową linii kolejowej E65 Warszawa – Gdynia pod kierunkiem dra Tomasza Kołomańskiego z Pracowni Archeologiczno-Konserwatorskiej w Warszawie. W ich trakcie natrafiono na znalezisko w postaci szczątków kostnych trzech osób oraz leju po wybuchu szrapnela wraz z jego fragmentami. Dopiero teraz jednak – po wykonaniu czasochłonnych prac związanych z konserwacją i analizami specjalistycznymi – archeologom udało się ustalić relację zachodzącą między szczątkami ludzkimi, a pozostałościami pocisku. Nie była ona tak oczywista, jak sądzono. Jeszcze w trakcie badań ratowniczych wydawało się jasnym, że przyczyną śmierci odnalezionych osób było uderzenie znalezionego przy ich szczątkach pocisku. Nic bardziej mylnego. Żmudny proces konserwacji wykonany w Pracowni Konserwacji Metali w Państwowym Muzeum Archeologicznym w Warszawie spowodował, że dopiero w 2014 r. odkryte zabytki można było poddać niezbędnym analizom, które przyniosły zaskakujące wyniki.

Prace wykopaliskowe
W trakcie badań wykopaliskowych, na głębokości 0,70 m od obecnego poziomu gruntu natrafiono na lej po uderzeniu pocisku szrapnelowego. W niewielkiej odległości na wschód od leja znaleziono niekompletny szkielet mężczyzny złożonego w nieregularnej pozycji oraz dwa rozczłonkowane szkielety kobiet. Zarówno szkielety, jak i lej znajdowały się w grząskim, podmakającym gruncie. Nie stwierdzono obecności negatywu po trumnach czy też dołach grobowych, co sugeruje nagłą śmierć i brak ceremonii pogrzebowej lub też porzucenie zwłok. Dodatkowo, w trakcie oczyszczania szkieletu męskiego, pomiędzy żebrami, archeolodzy natrafili na trzynaście monet – sklejonych ze sobą z powodu silnej korozji. Poza nimi nie stwierdzono obecności ubioru, obuwia, biżuterii, broni ani żadnych innych przedmiotów codziennego użytku. Z kolei pozostałości szrapnela w leju po jego wybuchu były wyjątkowo liczne. Był to mosiężny zapalnik, metalowe elementy wnętrza pocisku, fragmenty żeliwnego płaszcza – w tym jeden z zachowanym miedzianym pierścieniem wiodącym – oraz około 300 ołowianych kulek. Mały rozrzut wewnątrz leja ołowianych kulek, które pierwotnie wypełniały wnętrze szrapnela, oraz duże rozmiary odnalezionych fragmentów płaszcza pocisku sugerują, iż pocisk eksplodował dopiero w momencie styku z grząskim podłożem.

Szrapnel
Według mgra Michała Mackiewicza z Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, którego poproszono o konsultacje, odkryty pocisk to szrapnel model Dopp Z c/92 Sp o średnicy 120 mm z pruskim zapalnikiem czasowo-uderzeniowym. „Posiada on klasyczny system czasomierza – długość ścieżki prochowej umieszczonej w tunelu obręczy zmieniała się w stosunku do skali cyfrowej. Skala od 1 do 26 określa sekundową zwłokę. Wewnątrz pocisku znajdowały się najpopularniejsze ołowiane kulki najmniejszego kalibru (o średnicy ok. 13 mm)”, jak wynika z informacji dra Kołomańskiego, zgodnie z ustaleniami bronioznawcy, pocisk ten należy łączyć z działaniami armii pruskiej z okresu I wojny światowej.

Szczątki ludzkie
Z kolei analiza antropologiczna szczątków kostnych, wykonana przez dr Łukasza Maurycego Stanaszka z Państwowego Muzeum Archeologicznego w Warszawie, wykazała, że niekompletne szkielety należały do mężczyzny zmarłego w wieku ok. 45-55 lat oraz dwóch kobiet – ok. 40-letniej i młodszej, 20-letniej. Analizy dostarczyły również informacji o szacunkowym wzroście zmarłych: mężczyzna mierzył najprawdopodobniej 167 cm, natomiast kobiety odpowiednio: 153 i 163 cm. Stan zachowania kości sugeruje, iż pochodzą one z czasów nowożytnych, ale wcześniejszych niż XX w. Liczne uszkodzenia kości – m. in. niezagojone złamania – potwierdzają teorię o nagłej śmierci całej trójki.

Monety
Znalezione przy szczątkach mężczyzny monety, stanowiące tzw. depozyt sakiewkowy, to kilka drobnych i średnich nominałów, będących w powszechnym użyciu w XVII-wiecznej Polsce, jak wynika z opinii mgra Macieja Widawskiego, kustosza Działu numizmatycznego Państwowego Muzeum Archeologicznego. „Najcenniejszą monetą był szóstak, czyli moneta o nominale sześciu groszy. Kolejne cztery monety to półtoraki o wartości 1½ grosza, najpopularniejsze w tamtych czasach nominały. Siedem monet to szelągi o wartości 0,3 grosza – najniższe w ówczesnym obiegu. Sześć z nich wybito w Rydze, należącej w tym czasie do Szwecji. Ostatnią monetą jest srebrna austriacka trzykrajcarówka” – wg ustaleń mgra Widawskiego. Całość stanowiła podręczny zasób gotówki raczej niezamożnego człowieka. Taki zbiór monet pozawalał się wyżywić w XVII w. mniej więcej przez 5,5 dnia. Najmłodszą pewnie datowaną monetą z tego zespołu jest szeląg inflancki Krystyny bity w 1649 r. Data ta daje archeologom wyznacznik terminu, po którym zespół trafił do ziemi. Biorąc pod uwagę, iż w tamtym okresie monety kolejnych roczników szybko trafiały do obiegu, brak późniejszych egzemplarzy wyznacza czas śmierci właściciela sakiewki na początek lat pięćdziesiątych XVII w., co potwierdza wnioski z analiz antropologa.

W świetle analiz szczątków kostnych oraz znalezionych przy nich monet należy sądzić, iż znalezione szkielety mają związek z działaniami zbrojnymi w trakcie tzw. „potopu szwedzkiego” (1655-1660). Zmarli to zapewne przedstawiciele lokalnej ludności cywilnej. Ponieśli oni śmierć zapewne w wyniku doznanych ran lub utonęli w miejscowych bagnach podczas próby ucieczki albo ukrycia się. Z kolei pruski pocisk szrapnelowy, modelu używanego podczas działań frontowych I wojny światowej, którego eksplozja pierwotnie wydawała się przyczyną śmierci znalezionych osób, znalazł się w pobliżu odkrytych szkieletów zupełnie przypadkowo. Przytoczone badania pokazują, jak istotne dla poznania pełnego obrazu przeszłości są badania interdyscyplinarne, czyli łączące wysiłki przedstawicieli różnych nauk. Bez współpracy historyków, archeologów, antropologów, numizmatyków i wielu innych badaczy, wiedza o przeszłości narażona jest na błędy we wnioskowaniu. Ponieważ są to często procesy niezwykle żmudne i czasochłonne, na efekty należy poczekać, lecz rzetelna interpretacja odkryć nagradza często nieoczekiwanymi rezultatami.

Tekst powstał na podstawie sprawozdania dra Tomasza Kołomańskiego i dzięki jego uprzejmości.


Wioleta Jaskólska

Polecamy również:

muwz_g
bskz_g
mkdn_g
muwz_g